Strefa Białoruska

W 2019 roku dane mi było odwiedzić Strefę po stronie białoruskiej. Przed wjazdem do Zony przywitała mnie brama. Sprawdzano dokumenty. Trwało to dosłownie chwilkę. Wyjazd zaliczyłem z firmą Aliena Tours.

Potem wyjaśnienie zasad panujących w rezerwacie i wizyta w małym muzeum.

Dotychczas Pan Łukaszenka był sceptyczny, jeśli chodzi o takie wizyty, ale udało się odwiedzić Poleski Państwowy Rezerwat Radiacyjno-Ekologiczny

Przez ponad 30 lat te tereny nie były dostępne dla zwykłych zjadaczy chleba. Może dlatego panuje tu większy porządek niż u ukraińskich sąsiadów.

Z drugiej jednak strony wiele elementów wyposażenia, tak jak po stronie ukraińskiej, również w niewyjaśniony sposób „wyparowało”.

Wizyta oczywiście odbywała się z obstawą białoruskiego przewodnika, który wiedział na temat rezerwatu chyba wszystko. Ale były też minusy – zakaz spożywania alkoholu.

Jak już wspomniałem, penetrując budynki można było odnieść wrażanie, że w dużej mierze uprzątnęła je jakaś niewidzialna ręka. Pod względem „artefaktów”, strefa po stronie ukraińskiej jest o wiele ciekawsza.

Wiele ciekawych informacji możecie znaleźć na oficjalnej stronie rezerwatu.

Dla mnie osobiście plusem było to, że turystyka w kraju Vibera nie jest jeszcze tak rozwinięta, a w Zonie nie ma miliona turystów w rurkach, sandałach i tureckiej wersji „Felipena Plejna”.

Oprócz przewodnika, białoruscy opiekunowie towarzyszyli nam na każdym kroku wizyty, ale przesadą byłoby porównywanie tego do zwiedzania Korei Północnej.

Moim zdaniem, strefa po tej stronie jest utrzymana w praktycznie nienagannej czystości.

Pomimo tego, że w niektórych miejscach emocje były jak na grzybach wyjazd uważam za udany. Białorusini dopiero się uczą i widać było, że przejmują się zwiedzającymi. A potencjał naprawdę jest ogromny.

Polecam również zobaczyć niesamowity filmik z drona.

Ciekawe zdjęcia i relacje można zobaczyć tutaj.

Z uwagi na otwarcie rezerwatu dla odwiedzających, powstaje coraz więcej relacji. Przykładowe można przeczytać chociażby na:
*Sputnik news*

*Focus*
a także dość nietypowy pomysł towarzysza Łukaszenki:
*Belsat*

Na koniec wizyty oczywiście pomiary „ciśnieniai niestety trzeba było wracać do domu.

Dodaj komentarz